- Wyglądam jak wieloryb z tą nogą- wyszeptała szatynka.
Wyszła razem z Verdasem na korytarz.
- Przesadzasz- szepnął.
Oczy wszystkich były skierowane na nich. Castillo zakłopotana zerkała na każdego.
- Idź do klienta- wypowiedziała szatynka.
- Spokojnie, nie ucieknie.
Verdas zaśmiał się, wpuszczając Castillo przodem do gabinetu.
- Przepraszam, że musiałeś czekać
- Nic się nie stało, a to jest?- zapytał z dociekliwością Diego.
Rysy twarzy kogoś mu przypominały, jednak te włosy zbijały z tropu.
- Michelle- przedstawiła się szatynka.
Czuła się niekomfortowo. Zdawała, sobie sprawę, na co Diego może wpaść.
- Moja nowa asystentka- dodał Verdas.
Szatyn zaczął się śmiać. Castillo spojrzała na niego zdezorientowana.
- Coś się stało?- zapytała.
- Nie, ale masz wąsy.
Kobieta spłonęła rumieńcem. Verdas przysunął się do niej, wziął do ręki serwetkę i lekko wytarł śmietankę znad jej warg.
- Dziękuję.
Szatynka spojrzała w oczy mężczyzny, on powtórzył jej ruch.
- Nie ma za co.
Verdas odsunął się od towarzyszki. Castillo spojrzała na zegar wiszący na ścianie.
- Muszę już iść- wstała ze swojego miejsca- Było miło, dziękuję.
- Poczekaj, odwiozę, Cię- mężczyzna, wstał.
Podszedł do szatynki, zdjął z siedzenia jej płaszcz, a następnie rozłożył go przed nią.
- Nie, musisz, dam sobie radę.
- Jestem dżentelmenem, w moim nawyku jest pomagać kobietom, no już.
Verdas zaśmiał się, a na twarzy Castillo pojawiły się lekkie rumieńce. Szatynka odwróciła się, i lekko wsunęła na siebie płaszcz trzymany przez szatyna.
- Dziękuję.
- Zawsze do usług.
Verdas otworzył drzwi do samochodu.
- Zapraszam- wskazał na jego wnętrze.
Castillo uśmiechnęła się, po czym wsiadła do środka. Szatyn zamknął dzwi, a po chwili znalazł się obok niej w aucie.
- To gdzie jedziemy?- zapytał zapinając pas.
- Myślę, że wiesz- szatynka powtórzyła jego gest.
Nie wiedziała, na co padnie wybór Verdasa, jednak zawsze mogło mu się udać zgadnąć.
- Do Twojego domu?
Castillo zaśmiała się.
- Tak, to na pewno.
- Centrum?
Szatynka dziękowała w duchu, że udało mu się zgadnąć.
- Brawo, Sherlocku.
Szatyn włożył klucz do stacyjki, a następnie przekręcił go, uruchamiając tym auto.
- Zaparkuj tutaj- szatynka wskazała na parking po prawo.
- Mam Ci wierzyć?- zaśmiał się Verdas.
- A chcesz dostać mandat?
- Jeśli będzie od Ciebie to z chęcią.
Oboje zaczęli się śmiać. Castillo odpięła pas, to samo zrobił szatyn.
- Dziękuję, że mnie przywiozłeś, i za kawę również- szatynka uśmiechnęła się.
- Nie ma za co.
- Oj jest.
- To w takim razie liczę na rewanż.
- Zobaczymy co da się załatwić.
- Już czekam.
- Jeszcze raz dziękuję, do jutra.
Szatynka przysunęła się do Verdasa i musnęła ustami jego policzek.
- Tak, do jutra.
Castillo wyszła z auta, a "skamieniały" szatyn nie ruszał się. Dotyk ust szatynki wydawał mu się znajomy, jednak nie potrafił go rozpoznać.
W całym domu rozległ się trzask drzwi.
- Kochanie, to ty?!
Verdas rzucił klucze na komodę w korytarzu. Zdjął swoje buty, a następnie marynarkę, którą powiesił na wieszaku. Z kuchni wybiegła Włoszka, która rzuciła się na szyję swojemu chłopakowi.
- Tęskniłam kotku- szepnęła do jego ucha.
Wpiła się w jego usta.
- Ja też, różyczko- wypowiedział.
Po chwili na jego ustach pojawił się lekki uśmiech. Lekki i w dodatku wymuszony uśmiech. Dlaczego wymuszony? Myślami ciągle był przy zdarzeniu w aucie, przy pocałunku.
- Chodź, zrobiłam kolację- Francesca złapała dłoń Verdasa.
- Dziękuję.
Przysunął się do swojej dziewczyny i pocałował ją w głowę.
No więc witam. Rozdziału nie było dłużej jak miesiąc, za co przepraszam, ale bądźmy weseli następny będzie szybciej, już się za niego biorę.
Jak widzicie, Leonetty co raz więcej, a co za tym się szykuje coś więcej będzie się działo.
Przepraszam za długość rozdziału.
Nowy szablon już jest, ale cii xd
[EDIT] Zapraszam na bloga o innej parze z fioletowego serialu, chcesz wiedzieć jakiej? KLIK
Odpowiednia ilość komentarzy= Chapter 12
Wyszła razem z Verdasem na korytarz.
- Przesadzasz- szepnął.
Oczy wszystkich były skierowane na nich. Castillo zakłopotana zerkała na każdego.
- Idź do klienta- wypowiedziała szatynka.
- Spokojnie, nie ucieknie.
Verdas zaśmiał się, wpuszczając Castillo przodem do gabinetu.
- Przepraszam, że musiałeś czekać
- Nic się nie stało, a to jest?- zapytał z dociekliwością Diego.
Rysy twarzy kogoś mu przypominały, jednak te włosy zbijały z tropu.
- Michelle- przedstawiła się szatynka.
Czuła się niekomfortowo. Zdawała, sobie sprawę, na co Diego może wpaść.
- Moja nowa asystentka- dodał Verdas.
Szatyn zaczął się śmiać. Castillo spojrzała na niego zdezorientowana.
- Coś się stało?- zapytała.
- Nie, ale masz wąsy.
Kobieta spłonęła rumieńcem. Verdas przysunął się do niej, wziął do ręki serwetkę i lekko wytarł śmietankę znad jej warg.
- Dziękuję.
Szatynka spojrzała w oczy mężczyzny, on powtórzył jej ruch.
- Nie ma za co.
Verdas odsunął się od towarzyszki. Castillo spojrzała na zegar wiszący na ścianie.
- Muszę już iść- wstała ze swojego miejsca- Było miło, dziękuję.
- Poczekaj, odwiozę, Cię- mężczyzna, wstał.
Podszedł do szatynki, zdjął z siedzenia jej płaszcz, a następnie rozłożył go przed nią.
- Nie, musisz, dam sobie radę.
- Jestem dżentelmenem, w moim nawyku jest pomagać kobietom, no już.
Verdas zaśmiał się, a na twarzy Castillo pojawiły się lekkie rumieńce. Szatynka odwróciła się, i lekko wsunęła na siebie płaszcz trzymany przez szatyna.
- Dziękuję.
- Zawsze do usług.
Verdas otworzył drzwi do samochodu.
- Zapraszam- wskazał na jego wnętrze.
Castillo uśmiechnęła się, po czym wsiadła do środka. Szatyn zamknął dzwi, a po chwili znalazł się obok niej w aucie.
- To gdzie jedziemy?- zapytał zapinając pas.
- Myślę, że wiesz- szatynka powtórzyła jego gest.
Nie wiedziała, na co padnie wybór Verdasa, jednak zawsze mogło mu się udać zgadnąć.
- Do Twojego domu?
Castillo zaśmiała się.
- Tak, to na pewno.
- Centrum?
Szatynka dziękowała w duchu, że udało mu się zgadnąć.
- Brawo, Sherlocku.
Szatyn włożył klucz do stacyjki, a następnie przekręcił go, uruchamiając tym auto.
- Zaparkuj tutaj- szatynka wskazała na parking po prawo.
- Mam Ci wierzyć?- zaśmiał się Verdas.
- A chcesz dostać mandat?
- Jeśli będzie od Ciebie to z chęcią.
Oboje zaczęli się śmiać. Castillo odpięła pas, to samo zrobił szatyn.
- Dziękuję, że mnie przywiozłeś, i za kawę również- szatynka uśmiechnęła się.
- Nie ma za co.
- Oj jest.
- To w takim razie liczę na rewanż.
- Zobaczymy co da się załatwić.
- Już czekam.
- Jeszcze raz dziękuję, do jutra.
Szatynka przysunęła się do Verdasa i musnęła ustami jego policzek.
- Tak, do jutra.
Castillo wyszła z auta, a "skamieniały" szatyn nie ruszał się. Dotyk ust szatynki wydawał mu się znajomy, jednak nie potrafił go rozpoznać.
W całym domu rozległ się trzask drzwi.
- Kochanie, to ty?!
Verdas rzucił klucze na komodę w korytarzu. Zdjął swoje buty, a następnie marynarkę, którą powiesił na wieszaku. Z kuchni wybiegła Włoszka, która rzuciła się na szyję swojemu chłopakowi.
- Tęskniłam kotku- szepnęła do jego ucha.
Wpiła się w jego usta.
- Ja też, różyczko- wypowiedział.
Po chwili na jego ustach pojawił się lekki uśmiech. Lekki i w dodatku wymuszony uśmiech. Dlaczego wymuszony? Myślami ciągle był przy zdarzeniu w aucie, przy pocałunku.
- Chodź, zrobiłam kolację- Francesca złapała dłoń Verdasa.
- Dziękuję.
Przysunął się do swojej dziewczyny i pocałował ją w głowę.
No więc witam. Rozdziału nie było dłużej jak miesiąc, za co przepraszam, ale bądźmy weseli następny będzie szybciej, już się za niego biorę.
Jak widzicie, Leonetty co raz więcej, a co za tym się szykuje coś więcej będzie się działo.
Przepraszam za długość rozdziału.
Nowy szablon już jest, ale cii xd
Odpowiednia ilość komentarzy= Chapter 12
Wrócę :D
OdpowiedzUsuńJestem ;>
UsuńI wiem jedno. To jest PRZECUDOWNE!
Jeju, daj trochę talentu *o* Tak ociupinkę *o*
Leonetta ;>
'Leoncesca' ;>
Dieguś *o*
Brak mi słów na twoje genialstwo xd
Tyle talentu.
Taki krótki rozdział, a tak dużo wspaniałości w nim *o*
Nie wiem co dodać.. ;>
Czekam na następny :)
Julia <3
To jest zajebiste,cudowne,słodkie i romantyczne. Kochhham!<3
OdpowiedzUsuńDiegito !!!
OdpowiedzUsuńLeonetta, Leonesca
Ale fajnie, akcja się rozwija ;))
Czekam na kolejny rozdział
Całuje
Cathy
Cudo! Cudo! Cudo! <333
OdpowiedzUsuńMoja wspaniałą Kathy znowu zachwyca *O*
Ja nie mogę!
Jak można mieć taki talent?! -,-
To jest zdecydowani nie fair ;/
Ale Leonetta taka słodka, więc wybaczam ^^
I Leoś taki troskliwy <333
Diego coś podejrzewa ;o
A Fran -,-
Grrrr.... No niby Vilu wyjechała wtedy, ale czy przyjaciółka by się tak zachowała?!
Ale Leoś i tak myśli o Violi (Michelle) ^^
Czekam an nexcika niecierpliwie <333
Buziaki ;*
Katarina
P.S. Szablon?! WSPANIAŁY! GENIALNY! CUDOWNY! Naprawdę się zakochałam *O* Arcydzieło! <333 Kocham ;***
CUDO!
OdpowiedzUsuńPff!
OdpowiedzUsuńJulson jest zły, bo się dopiero co dowiedział o nowym rozdziale.
Pff... Dlatego Julson sobie teraz zajmuje tylko i wyłącznie miejsce. Pff..
Wrócę kiedyś tam... Pff.
Boski *.*
OdpowiedzUsuńCzekałam na niego <33
Dobrze, że już jest ;D
Czekam na następne Twoje dzieło ;***
Cudowny !
OdpowiedzUsuńLeon zaopiekował się Vilu i Diego już coś tam kojarzy, ale te włosy przeszkadzają no :( Takie małe spotkanko i było tak fajnie hehhe :) Pocałowała go w policzek :D No Leon wytęż swój umysł, przecież to Violetta ! Fran i Leon szczęśliwi. Czekam na następny rozdział ;*
Pozdrawiam <333
Cudwony <33
OdpowiedzUsuńLeoś jest naprawdę kochany <3
Leonetta jest urocza *.*
Podwiózł ją ^^ Może następnym razem Violetta zaprosi go do domu ;D
Jestem ciekawa kiedy Verdas odkryje prawdę.
Co wtedy będzie? Wybaczy jej, że ukrywała prawdę?
Na pewno będzie zszokowany, są jednocześnie tak blisko, tak daleko.
Przeszkadza mi tylko Fran :/
No bo co będzie z nią jak Leonetta będzie razem?
Czekam na next ;*
Super <3
OdpowiedzUsuńŚwietny
OdpowiedzUsuńCudo
OdpowiedzUsuń