Rozdział dedykowany: Sheili albo po prostu Marceli,
wiesz co Ci mówiłam, nie umiem pisać tego nowego nicku.
Sto lat <3
Cannelli dziękuję za wspaniały rok Żelku. Uwielbiam Cię.
Jesteś moim frendsem <3
Mam nadzieję, że długość was zadowoli.
I po raz kolejny perspektywa Leona
I po raz kolejny perspektywa Leona
Budzę się z potwornym bólem
głowy. Mrużę oczy przyzwyczajając je do ostrego światła, które pada z okna.
Muszę je w końcu zasłonić. Czuję ciężar na swojej gołej klatce piersiowej.
Spoglądam w dół i dostrzegam szatynkę. Nie, nic z nią nie zrobiłem. Mam taką nadzieję.
Przenoszę wzrok na jej ręce, prawa dłoń lekko leży nad jej głową, łaskocząc
mnie przy tym po żebrach. Tak jak marzyła. Tak jak miało być kiedyś. Zwilżam
swoje suche usta.
- Violu- szepczę i głaszczę ją prawą dłonią po włosach, a
następnie po policzku.
Nie chcę jej budzić, ale nie mam innego wyjścia. Szatynka
mruczy coś niezrozumiałego pod nosem. Wzdycham. Przy innych okolicznościach
mógłbym leżeć tak cały dzień ale nie teraz.
- Violetta- mówię normalnym tonem.
Szatynka podnosi głowę z mojego torsu i kieruje twarz w
moją stronę. Mruga kilka razy próbując się całkowicie obudzić, albo nie
dowierza, że jesteśmy w jednym łóżku.
- Co ja tutaj robię?- pyta zachrypniętym głosem a moje
serce przyspiesza.
- Nie wiem, po tym jak się pocałowaliśmy już nic nie
pamiętam- odpowiadam przeczesując dłonią swoje włosy.
Castillo wpatruje się we mnie, a w jej oczach dostrzegam
blask, który uwielbiam od zawsze.
- Przepraszam, ja nie powinnam- mówi w moim kierunku i
podnosi się.
Pewnie ma zamiar wyjść. Zaciągam się powietrzem kiedy
widzę jak ręką sięga po swoją bluzkę. W mojej jest jej idealnie.
- Nie psuj nam tej chwili- mówię.
Chwytam szatynkę za łokieć i przyciągam ją w swoim
kierunku. Dziewczyna ląduje na moim torsie. Unoszę jej podbródek widząc jej
zakłopotanie. Nie dziwię się. Ostatnio nie chciałem mieć z nią nic wspólnego.
Wpijam się w jej usta. Tak bardzo mi tego brakowało.
Moje czoło przylega do czoła szatynki. Oboje oddychamy
szybko i bardzo płytko. Violetta odsuwa się ode mnie, wlepia we mnie swój wzrok
i przygryza wargę. Kiwam twierdząco głową i obejmuję ją swoimi ramionami.
- O to mi chodziło- szepcze tylko dla siebie, jednak
udaje mi się to doskonale zrozumieć.
Muskam ustami jej włosy, na co Violetta reaguje cichym
chichotaniem. Mam ochotę jej coś powiedzieć, jednak tego nie zrobię. Przysuwam
dziewczynę bliżej swojego torsu, okalam ją szczelniej swoimi ramionami. Mogę
leżeć tutaj z nią zawsze.
Opieram się o blat naprzeciwko
szatynki. Wlepiam swój wzrok w tęczówki Castillo.
- Nie powinniśmy iść do firmy?- pyta.
Widzę jak jej dłonie błądzą po końcu mojej koszulki którą
ma na sobie.
- Robimy sobie wolne.
- Ale...- zaczyna z przejęciem szatynki.
- Jestem Twoim szefem?- kieruję w jej stronę pytanie.
Violetta przytakuje- Więc dzisiaj robimy sobie wolne, i Ty i ja. Po wczorajszym
świetnym występie należy nam się- szatynka chichocze.
Uwielbiam ten jej cichy, nieśmiały śmiech. Przenosi mnie
nim do zupełnie innego odległego świata.
- Co księżniczka życzy sobie na śniadanie?
- Księżniczka- powtarza szatynka a na jej policzkach
pojawiają się widoczne rumieńce.
- Tak księżniczka, moja...- urywam- przepraszam.
- Jestem Twoją i tylko Twoją księżniczką, pamiętasz?
- Jesteś jak księżniczka- spoglądam na jej piękną
sukienkę.
- Twoja księżniczka- mówi i okręca się w koło.
- Idealna i tylko moja.
- Tylko Twoja.
Uśmiecham się i przyglądam się jej całej. Właśnie taką
chcę ją zawsze pamiętać. Tylko moją i taką szczęśliwą.
Kiwam twierdząco głową. Nadal to pamięta. Posyłam uśmiech w
jej kierunku.
Śmieję
się razem z szatynką. Siedzimy razem na kanapie w salonie. Ja w spodniach
dresowych, ona w mojej koszuli. Nadal szczęśliwi. Głowa Castillo leży na moich
nogach, a moja dłoń dokładnie przeczesuje jej włosy. Brakowało mi takiej
chwili.
- Maxi próbował
się oświadczyć Natalii, zaprosił nas wszystkich. Według niego miało to wyglądać
idealnie o wyszło jak wyszło. Spadł z łódki i zamiast romantycznych oświadczyn
próbowaliśmy go ratować- szatynka zaśmiała się-
Ostatecznie skończyło się pobytem w szpitalu i niezapomnianymi zaręczynami
w gabinecie lekarza- oboje wybuchnęliśmy niekontrolowanym śmiechem.
- Tyle mnie ominęło.
A ja nadal Cię kocham. Wytarłem szybko pojedynczą łzę
wypływającą z jej oka. Schyliłem się i lekko musnąłem jej policzek.
- Nie płacz księżniczko- wysłała mi wymuszony uśmiech- To nie ty chciałaś wyjeżdżać, tak myślę.
Mogłaś coś mi chociaż powiedzieć- rzuciłem.
Znów poczułem złość. Jej nagły wyjazd znowu do mnie
wrócił. Znowu nie da mi spokoju.
- Leon…
Violetta podnosi się z moich nóg i siada naprzeciwko
mnie.
- Znowu do tego wracasz?- pyta.
- Nadal mi wszystkiego nie opowiedziałaś- rzucam
obojętnie.
- Leon proszę- słyszę jak jej głos lekko się załamuje.
Czuję ukłucie w sercu. Jest smutna przeze mnie. Tkwimy w
ciszy, raniąc się jeszcze bardziej.
Nagły
dzwonek do drzwi przerywa naszą niezręczną ciszę. Wzdycham i wstaję z kanapy.
Ani na chwilę nie spoglądam na dziewczynę, nie mam na to najmniejszej ochoty.
Nie teraz. Staję przed drzwiami, i myślę o dzisiejszym poranku, aby na mojej
twarzy pojawił się nawet minimalny uśmiech. Otwieram drzwi i widzę moich
rodziców. Po chwili przypominam sobie, sam się z nimi umówiłem.
- Leon słonko- moja mama całuje moje oba policzki.
Witam się z ojcem uściśnięciem dłoni. Oboje wchodzą do
środka a ja zamykam drzwi. Spuszczam głowę w dół i zauważam, że nadal jestem
tylko w spodniach dresowych. Policzkuję się w myślach. Idę do salonu i zauważam
jak Violetta czuje się nieswojo rozmawiając z moją mamą. Nie dziwię jej się,
siedzi na kanapie w mojej koszulce. Na szczęście udało jej się zrobić coś z
włosami.
- Nie mówiłeś, że Violetta wróciła.
W moim mózgu powstało szybkie przypomnienie zdarzeń.
Kiedy miałem im powiedzieć? Mamo, tato Michi to Violetta, poznajcie się. Za to
na pewno wylądowaliby w szpitalu. Spoglądam na Violettę. Nawet na mnie nie
spogląda. Pewnie czuje się gorzej ode mnie. Zacisnąłem dłonie w pięści. Gdyby
nie moi rodzice próbowałbym wyciągnąć od Violetty informacje dlaczego
wyjechała.
- Nie miałem kiedy- rzucam w stronę swojej mamy.
- Przeszkodziliśmy wam?- pyta mój ojciec i skanuje
wzrokiem moje ubranie i ubranie szatynki.
- Nie- odpowiada Castillo.
Moja mama skanuje na zmianę mnie i Violettę. Pewnie ma
jakieś ciemne scenariusze.
- Greg…- zaczęła moja matka a na jej twarzy pojawił się
uśmiech- Chyba przerwaliśmy im pojednanie życiowe, oparte na polepszeniu relacji
w łóżku- rzuciła w stronę mojego ojca- Pamiętasz my też tak robiliśmy, i dzięki
temu jesteśmy razem.
Nie poznaję jej. Jest inna niż kiedy byłem z Fran.
Oczywiście nie jestem w związku z Violettą.
- Już nie chcesz żebym brał ślub z Francescą, która była
taka idealna?- pytam swojej matki.
Słyszę jak szatynka zaciąga się powietrzem, a po chwili
wychodzi z salonu w stronę mojej sypialni. Nie zrozumiała.
- Od zawsze chciałam, żeby to była ona. Ale jesteś z Fran…
- Byłem z Fran- poprawiłem swoją matkę.
Po mojej głowie zaczęły błąkać się różne myśli. Muszę
pójść do Violetty, muszę jej wszystko wytłumaczyć.
- Od zawsze chciałam Twojego szczęścia. Idź do niej-
zachęcała mnie moja rodzicielka.
- Nie zmarnuj szansy synu- ojciec poklepał mnie po
ramieniu.
Stanąłem
przed drzwiami swojej sypialni. Nie wiem czy powinienem wchodzić. Zapukałem w
nie lekko.
- Violetta- wyszeptałem.
Drzwi otworzyły się a ja zobaczyłem zapłakaną dziewczynę,
ubraną w swoje ubrania. To przez Ciebie
idioto.
O dziwo ten rozdział pisało mi się dość przyjemnie i szybko, uwielbiam pisać z perspektywy Leona. Macie trochę Leonetty- sami chcieliście, ale no nie mogłam ich do końca pogodzić. Odpowiedzi na pytanie nie ma, uwielbiam trzymać was w niepewności. Ale jeśli chcielibyście ją znać zawsze mogę napisać Pory Roku cześć drugą, oczywiście byłoby tam więcej scen, taka zapomniana seria.
Zapraszam do ponownego zapoznania się z zakładką kontakt, jest tam trochę zmian, być może istotnych. Myślałam nad zakładką o bohaterach, co o tym sądzicie? I tak na koniec, jeśli zajmujecie sobie miejsce proszę wróćcie inaczej komentarz zostanie usunięty.
Chapter 24 we wtorek- 20 komentarzy
Dla Cukierka <3
OdpowiedzUsuńJej ^.^
UsuńKochanie, wiesz że masz wieeeelki talent prawda? Z każdym rozdziałem coraz bardziej zakochuje się w tej historii <3 I ta Leonetka *.* Są uroczy <3 A i już kocham mamę Leosia i te jej teksty, Ja też chcę taką mamę!
Tak więc rozdziałek cudowny <3
Cukierek ^.^
Ps dziękuję za dedyczek <3
Moje ♥
OdpowiedzUsuńUououo <3 Jestem druga <3 Opłacało się to siedzenie i wycie przy oglądaniu finału V3 XD Są jakieś zalety tego, że siedziałam późno na komputerze. Przecież z moim "telefonem" poszłoby o wieele gorzej xd Nie, nic xd
UsuńRozdział boski <3
CHRYSTE PANIE WYLĄDOWALI W ŁÓŻKU? DOSŁOWNIE? :O
To on odpowiedział chyba, że ją kocha... ;/ EHH ;-; Inaczej ona by pewnie wyszła czy coś, a nie się na niego rzuciła ;-;
Kufa, oni są razem? No cóż... Przynajmniej przez te kilka rozdziałów byli skłóceni... Tyle mi chyba wystarczy xd
Biedny Leon ;/ tyle sią z nią całować... Współczuję chłopakowi ;/
PFFF! CO TO ZA OPINDALANIE SIĘ W ŁÓŻKU? TEŻ MI COŚ!
Księżniczka, pfff... chyba żab.
KURDE ONA ZMARNOWAŁA TYLKO TĘ KOSZULĘ, NO I TERAZ BĘDZIE DO WYRZUCZENIA!
Och, te zaręczyny Naxi takie romantyczne <3
Ajajaj <3 I znowu się chyba pokłócili <3
ŁUHUHUHUH XD Jeszcze rodziców tam brakowało :"D
A mama Leona taka życiowa :D
PFFF! Powinni ją wygonić, a nie jeszcze go namawiać żeby ją przeprosił... Bony...
CZY JA CHCIAŁAM LEONETTĘ? XD
PERSPEKTYWA LEONA NAJLEPSZA <33
Już włażę do kontaktu, huehuehue, nie wiem po co, ale ok xd
Z tymi bohaterami to jak chcesz <3
No to ja czekam na kolejny <33 :*
Julson
To i ja ❤
OdpowiedzUsuńJeszcze nie skomentowałam? -.-
UsuńI NIE ZABIŁAŚ MNIE ZA TO?! -.-
Cud, że jeszcze żyję. xD
Bardzo Cię przepraszam, za to, że komentuję dopiero teraz ;_; Prawie po tygodniu ;_;
*Ja i moja skleroza, heh*
Po pierwsze:
JEJU. Tak bardzo Ci dziękuję za dedykacje i wgl ♥
Jestem głupia, że robię to dopiero teraz -.-
Bardzo cię przepraszam ;_;
I ślicznie dziękuję ♥
Rozdział, jak zwykle, fenomenalny ♥
I jeszcze taaaaki długi! *-*
Leónetta taka urocza ♥
W końcu (tak jakby) razem! *o*
Ale końcówka coś nie tego ;/
Ale widzę że 24 już jest więc zaraz wszystko się wyjaśni :D
Świetny rozdział kochana ;*
Do następnej notki.
Jeszcze raz bardzo dziękuję! :*
Sheila :* (Marcela ;*)
moje ♥
OdpowiedzUsuńHejo <3
UsuńZ góry przepraszam za ten komentarz, wiem, że będzie debilny.. Obejrzałam właśnie osiemdziesiąty odcinek i cały przeryczałam xd
Normalnie jakbym miał 10 lat xd
Nie jestem jakąś wielką fanką tego serialu, będę mogła bez niego żyć ale tak smutno, że to już koniec.. Jednak te emocje związane z tym serialem.. Leonetta, fedemiła.. to się przeżywa i teraz trudno będzie się z tym pogodzić.. Matko xd Gadam jakbym serio nie mogła żyć bez tego.. Dobra, już. Nie ma co się użalać xd
Rozdział genialny kochana!
Wylądowali razem w łóżku!
Jupi ja jej <3 Evribodidensnał uhuhuh poprawiłaś mi humor tym rozdziałem, serio :3
Leoniasty jaki słodki "nie psuj nam tej chwili" awww *.*
Jejku jejku jejku uwielbiam ich <3
Czyli, że już jej właściwie wybaczył? :D No i prawidłowo!
Kurdeee. Verdas.. Ale dowaliłeś xd
O Francesce mu się przypomniało xd
Violka teraz płacze.. Biedactwo :(
Ma ją ładnie przeprosić :D
Dobra.. Już nie ciągnę tego beznadziejnego komentarza.. jest praktycznie połowa nie na temat ale nie mam weny.. :v
Tak w ogóle to zebrało mi się na komentarz o 1:12 ahahaha xd
Obiecuję, że następny będzie sensowniejszy :3
Nie zanudzam, do następnego <3
Buziaki, Rosalie ♥
Świetny rozdział! Hahaha! Leonetta górą! I co dalej? Ufoludki zrobią inwazję na mięsny i wykupią wszystkie płatki śniadaniowe zalewając je kolorowym mlekuem z rogu pegaza, który pochodzi z Nibylandii? Dobra, nie wnikaj, jestem po godzinach i bredzę, ale musisz wiedzieć że mi się baaardzo podobało. Następnym razem będzie dłuższy komentarz!
OdpowiedzUsuń#SmerfyLive lub #CośTamLive się zbliża xD
xx
Vielet
Boski<3
OdpowiedzUsuńAmcia:)
Zajęte!
OdpowiedzUsuńNie przedłużając, rozdział rewelacyjny ♥
UsuńVioletta. Leon. Łóżko. Wspólna. Noc *-*
Obawiałam się z początku, czy znowu się nie pokłócą,
a tak się nie stało, nie wliczając końcówki :D
Leon nadal nie dowiedział się,
jaki był powód wyjazdu Violetty,
no trudno, musi trochę poczekać, tak jak V,
na odpowiedź, czy ją nadal kocha.
Po przeczytaniu rozdziału myślałam,
że już wszystko ok, a Ty w notce piszesz,
że nie udzielił jej jeszcze odpowiedzi, nosz kurde xD
Jeszcze Leon dowaił z tą Francescą, grr -,-
Ale to przez jego matkę, po co drążyła ten temat?
Oczekuję teraz jakiś pięknych przeprosin Leona,
które mogłyby zawierać jakąś wskazówkę, czy nadal ją kocha.
A, zapomniałam. Cudowne wspomnienie *-*
Księżniczka Violetta Castillo <3
Czekam na szybki next :*
Całuję,
Katie ♥
Następnym razem radzę Leon'owi nie sprowadzać do odmu girlsa, skoro rodzice mają przyjść xD Przy okazji niech uważa co przy Violce mówi :D
OdpowiedzUsuńZłote rady od Teddy :D
Możesz dodać zakładkę bohaterów.
Czekam na chapter 24. ^-^
Wroce sister:*
OdpowiedzUsuńZajęte!
OdpowiedzUsuńNapisałam długi komenarz i co? DUPA. Akurat przeglądarka zamknęła mi się _._
UsuńJak zwykle świetny rozdział! ♥
Leonetta, moja kochana!
http://love-story-violettaa.blogspot.com <- zapraszam na 1 rozdział
Czekam na 24 rozdział!
Buziaki,
Kylie ;*
Moje ! I nie oddam <3
OdpowiedzUsuńcudo *,*
OdpowiedzUsuńWspaniały rozdział
OdpowiedzUsuńPorady rodziców Leona zawsze na miejscu :)
Leonetta co raz bliżej
Chyba
Nie wiem co więcej napisać
cudowny rozdział
Pozdrawiam
Lucyy
Rozdział rewelacyjny *.*
OdpowiedzUsuńLeonetta razem w łóżku :3
Oni są tacy cudowni ♥
Nie ma to jak matka Leona ;D
A Verdas znowu się nie popisał.
Musiał zacząć temat Francesci?
No cóż, mam nadzieję,
że w następnym wszystko jakoś się ułoży.
Czekam na kolejny rozdział :**
Świetny!
OdpowiedzUsuńBoski!
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, że tak późno ale nie miałam czasu i wracam teraz :)
Spali sobie w jednym łóżku :3
Ooo i całowali się i było tak słodko dopóki nie zaczął tematu wyjazdu :/
Jego rodzice i ten ich ubiór haha ;D
Szkoda mi się zrobiło tej Violi na koniec :(
Czekam na kolejny rozdział ;*
Pozdrawiam <333
Moje! <3
OdpowiedzUsuńMoje! <3
OdpowiedzUsuńWspaniały
OdpowiedzUsuń