Z dedykacją dla Miśka
Bardziej się nie da Castillo
Koszula w kratę idealnie opina tors szatyna ukazując jego mięśnie, które swoją drogą muszę być świetnie wyrobione.
- Siądziemy?- pyta a ja uśmiecham się.
Znalazłam ideał do książki.
- Jasne- szepczę zdając sobie sprawę, że chłopak oczekuje mojej odpowiedzi.
Siadamy przy stoliku na końcu sali. Szatyn jako dżentelmen odsuwa mi krzesło i gestem dłoni wskazuje abym siadła.
- Dziękuję- posyłam mu szczery uśmiech.
Godzina: 20:40
Chłodni wiaterek dmucha wprost na moje nogi przez które po chwili przechodzi chłodna fala gęsiej skórki.
- Zimno?- pyta szatyn.
Kręcę głową na boki starając się pokazać, że jest mi ciepło.
To że uważasz się za pisarkę nie znaczy, że jesteś aktorką.
- V. mnie nie oszukasz- mamrocze chłopak.
Chichoczę a po chwili zaczynam piszczeć czując silne ramiona szatyna na swoim ciele. Podnosi mnie bez najmniejszej trudności.
- Następne spotkanie w KFC, ja stawiam.
Śmieję się, a po chwili Verdas przyłącza się do mnie. Jego klatka unosi się i opada a ja rumienię się czując wibracje w niej. Jestem tak blisko niego, a to dopiero pół-pierwsza randka.
- Myślę, że wolę inne miejsce- mówię po chwili biorąc płaski i szybki oddech.
Oplatam szyję szatyna swoimi rękami i splatam je tuż nad jego karkiem, staram się nie dotykać jego skóry na szyi jednak po paru sekundach moje mięśnie słabną a ręce same opadają na jego kark.
Oboje milkniemy po chwili, jedyne co słyszę to jego spokojny, miarowy oddech i mój przyspieszony znacznie.
- Gdzie pracujesz?- pytam po chwili.
Szatyn patrzy na mnie kątem oka, bo w końcu inaczej upadlibyśmy na pierwszym zakręcie. Przygryza dolną wargę co chwila mocniej wbijając w nią swoje śnieżnobiałe zęby.
Nie doczekam się odpowiedzi.
- Jestem muzykiem- odpowiada po chwili- to dość dorywcze zajęcie, nie widzę do tego przyszłości- dodaje.
Posyłam mu słabo widoczny uśmiech, z nadzieją, że go zauważy.
- A Ty Castillo?- pyta.
Układam sobie całe przemówienie w głowie, wyrzucam zbędne zdania, określenia i inne słowa wprowadzające w błąd.
- Piszę- mówię to co mi pozostało.
Błyskotliwie Castillo, bardzo.
- W gazecie? Masz stronę internetową? Magazyn plotkarski?
Chichoczę z ciekawości szatyna.
- Książki- dopowiadam.
Chłopak kiwa głową na znak, że rozumie.
Verdas stawia mnie tuż przed wejściem na pasy. Uśmiech schodzi z moich ust, i pojawia się lekka oznaka grymasu. Było mi naprawdę wygodnie. Rozglądam się i widzę taxi czekające tuż za pasami, a raczej cały pas postojowy wypchany po brzegi samochodami.
Staję na palcach i przysuwam się do ucha chłopaka.
- Dziękuję- szepczę.
Przybliżam się do jego policzka i lekko muskam ustami. Idę po pasach podśpiewując zupełnie nieznaną mi melodię. Robię półpełny obrót i wpatruję się w Verdasa który stoi ciągle w tym samym miejscu.
- Idziesz?- pytam wracając do przyjemnego spacerku.
Po chwili czuję ramię szatyna na swoich barkach.
- Ciężki jesteś- śmieję się.
- Ciesz się, że nie musisz mnie nieść.
Wybuchamy niekontrolowanym śmiechem. Staram się złapać chociaż odrobinę powietrza, a śmiech mi to uniemożliwia. Zaczynam kaszleć, a szatyn lekko klepie mnie w plecy.
- Może wpadniesz do mnie?- pytam z odrobiną nadziei w głosie.
Chłopak drapie się po karku a to daje mi jasny znak, że nie ma na to ochoty.
- Nie dam rady, kolacja rodzinna.
Kiwam twierdząco głową.
- Widzimy się jutro?- pyta.
- Tak, nie ma sprawy- odpowiadam i wsiadam do jednej z taksówek.
Śmieję się, a po chwili Verdas przyłącza się do mnie. Jego klatka unosi się i opada a ja rumienię się czując wibracje w niej. Jestem tak blisko niego, a to dopiero pół-pierwsza randka.
- Myślę, że wolę inne miejsce- mówię po chwili biorąc płaski i szybki oddech.
Oplatam szyję szatyna swoimi rękami i splatam je tuż nad jego karkiem, staram się nie dotykać jego skóry na szyi jednak po paru sekundach moje mięśnie słabną a ręce same opadają na jego kark.
Oboje milkniemy po chwili, jedyne co słyszę to jego spokojny, miarowy oddech i mój przyspieszony znacznie.
- Gdzie pracujesz?- pytam po chwili.
Szatyn patrzy na mnie kątem oka, bo w końcu inaczej upadlibyśmy na pierwszym zakręcie. Przygryza dolną wargę co chwila mocniej wbijając w nią swoje śnieżnobiałe zęby.
Nie doczekam się odpowiedzi.
- Jestem muzykiem- odpowiada po chwili- to dość dorywcze zajęcie, nie widzę do tego przyszłości- dodaje.
Posyłam mu słabo widoczny uśmiech, z nadzieją, że go zauważy.
- A Ty Castillo?- pyta.
Układam sobie całe przemówienie w głowie, wyrzucam zbędne zdania, określenia i inne słowa wprowadzające w błąd.
- Piszę- mówię to co mi pozostało.
Błyskotliwie Castillo, bardzo.
- W gazecie? Masz stronę internetową? Magazyn plotkarski?
Chichoczę z ciekawości szatyna.
- Książki- dopowiadam.
Chłopak kiwa głową na znak, że rozumie.
Verdas stawia mnie tuż przed wejściem na pasy. Uśmiech schodzi z moich ust, i pojawia się lekka oznaka grymasu. Było mi naprawdę wygodnie. Rozglądam się i widzę taxi czekające tuż za pasami, a raczej cały pas postojowy wypchany po brzegi samochodami.
Staję na palcach i przysuwam się do ucha chłopaka.
- Dziękuję- szepczę.
Przybliżam się do jego policzka i lekko muskam ustami. Idę po pasach podśpiewując zupełnie nieznaną mi melodię. Robię półpełny obrót i wpatruję się w Verdasa który stoi ciągle w tym samym miejscu.
- Idziesz?- pytam wracając do przyjemnego spacerku.
Po chwili czuję ramię szatyna na swoich barkach.
- Ciężki jesteś- śmieję się.
- Ciesz się, że nie musisz mnie nieść.
Wybuchamy niekontrolowanym śmiechem. Staram się złapać chociaż odrobinę powietrza, a śmiech mi to uniemożliwia. Zaczynam kaszleć, a szatyn lekko klepie mnie w plecy.
- Może wpadniesz do mnie?- pytam z odrobiną nadziei w głosie.
Chłopak drapie się po karku a to daje mi jasny znak, że nie ma na to ochoty.
- Nie dam rady, kolacja rodzinna.
Kiwam twierdząco głową.
- Widzimy się jutro?- pyta.
- Tak, nie ma sprawy- odpowiadam i wsiadam do jednej z taksówek.
Godzina: 22:00
"I kiedy myślałam, że wszystko jest już dobrze, po raz kolejny dotarło do mnie to samo uczucie. Nie jestem pewna czy to miłość, ale wiem, że mi szkodzi, on mi szkodzi.
- Jenny, kurwa weź się w garść- mówię do swojego lustrzanego odbicia.
Dlatego cały wolny czas spędzam oglądając seriale w Internecie, one mnie nie zaskoczą."
Biorę do ręki czarny marker i wykreślam zbędne słowa, to jest to co uwielbiam, skreślanie tego co piszę. Patrzę na zamazaną kartkę i wczytuję się w jej tekst.
- Idiotyczne- komentuję.
Gniotę kartkę i odrzucam ją za kanapę na której siedzę.
Głupie, głupie, głupie.
Trzeba było iść na zmywak w KFC, albo na kasę w McDonalds.
Do godziny 22 wszystko mi się podoba, w miarę [czyt. ujdzie] to co poniżej spokojnie mogłoby nie istnieć. Zdałam sobie sprawę, że sama psuję swój plan. Pół rozdziału pisane kilka razy, powinnam wszystko notować, tak będzie lepiej :D Zapraszam na aska- link po lewo :D Wybaczcie za dzisiejszą długość, nie chciałam wklejać tutaj kolejnego dnia- zostawię tą tajemnicę na kolejny rozdział, który o dziwo w tym tygodniu.
Moje ♥
OdpowiedzUsuńCudo :D
OdpowiedzUsuńRandka udana ^^
Ale Violka dalej nieszczęśliwa :/
Czemu mam wrażenie, że z tą kolacją rodzinną to ściema? ://
MOŻE TAK JEST :O?
Muzykiem jest :D
Życzę weny :*
Czekam :))
Wrócę *-*
OdpowiedzUsuńMoje :D
OdpowiedzUsuńWspaniały
OdpowiedzUsuńUjdzie ....
OdpowiedzUsuńMocne 2/10
Pfff...
Tak dużo mi dałaś *o*
UsuńCiota.
Ciesz się z 2/10 wachalam się nad 1/10.
UsuńPfff xD
Moje <3
OdpowiedzUsuńCudowny :**
UsuńSzkoda że V dalej smutna :c
Nie znasz sie, cały rozdział jest zajebisty <333
Czy Joey zaczęła już pisac next? ^^
Pozdrawian :*
Gabriella ;**
SUPER! :)
OdpowiedzUsuńCudowny.
OdpowiedzUsuńGenialny rozdział <3
OdpowiedzUsuńDziś krótko, bo nie mam weny na komy,
a co gorsze na rozdziały :(
No nie ważne, przepraszam :c
Następny komentarz będzie o
wiele lepszy.
Love,
Madinne
Zajęte ;*
OdpowiedzUsuńL xD
Normalnie dostaje palpitacji serca jak to czytam! Podoba mi się jak cholercia ;*
UsuńLeón Verdas muzykiem, no no no. Dawno czegoś takiego nie czytałam. I podoba mi się, co już zresztą pisałam.
Matko, ale jestem beznadziejna
Na potęgę. I pisze od rzeczy, trzeba być mną XD KFC mnie rozwaliło - coś genialnego po prostu.
Dalej, niech V kończy tę książkę i wpada Verdasowi w ramiona, a nie! xD
Dla państwa,
L xD
I wejdź na aska! <3
UsuńRozdział cudowny <3
OdpowiedzUsuńRandka, randką, ale coś mi się wydaje, że Leoś nie za bardzo chciał jechać do Violki.
Pff... kolacja z rodziną.
I to jego "jestem muzykiem". Pewnie kolejna ściema xD
Nie wiem dlaczego, ale jakoś mu w to nie wierzę.
Poczekam, to się przekonam.
Czekam na kolejny rozdział :**
Cudowny rozdział <3
OdpowiedzUsuńNie mogę się rozpisać, wybacz ;-*
Roxita
MISIEK MA DEDYK
OdpowiedzUsuńMISIEK MA DEDYK
MISIEK MA DEDYK
OMG ♥♥♥
Misiek się prędzej spodziewał, że Śmierć go zabije ^-^
Misiek z całego misiowego serduszka dziękuje Śmierci ^-^
V. znalazła ideał do książki ^-^ Nic dziwnego ^-^ Spotkanie w KFC - TO JEST MĄŻ MIŚKA, GDZIE ON ŁAZI NA RANDKI.
Był tylko miły i umówił się z V., dla jasności. Misiek tak tylko mówi. Misiek tak btw. mówił, że tytuł bloga idealnie pasuje?
Misiek zwykle tytuły na oślep wybiera, ale Śmierciowy tytuł w 100% pasuje ^-^
Przy okazji - skoro Leon szedł na kolację rodzinną mógł wziąć ze sobą Violettę.
TO WCALE NIE JEST BEZ SENSU
Co z tego, że tylko kilka godzin ją zna xD
V. skreśla wszystko, co pisze. NIECH OPISZE LEON'A. Będzie z sensem. Tak w ogóle oboje nie mają takiej "stałej pracy". No tak mniej więcej. Coś innego niż zmywak w KFC :D
I Misiek po raz kolejny zepsuł komentarz.
Czekam na 3. ^-^
Dziękować jeszcze raz za dedyk ^-^
Hej, hej, hej, hej :D
OdpowiedzUsuńJak mówiłam, że będę to jestem, hihuh xd
KFC- ależ to romantyczne miejsce xD
LAJON CUŚ ŚCIEMNIA. MAM RENDGENY, PRZEJRZAŁAM GO 8)
Kolacja rodzinna? Tak późno? No, już mu wierze xD
Także czekam na wyjaśnienia ze strony Lajona xD
Życzę weny.
Julson
Geniusz ja, nie wróciłam na swoje miejsce tylko nowy komentarz dodałam - mózgownica przegrzana
UsuńFantastyczny♥♥♥
OdpowiedzUsuńCudowny ♥
OdpowiedzUsuńNie moge się doczekać kolejnego :D
`Hope
http://historieleonettypolska.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńdodałabyś ten szablon na szablono-sfere? :( jest mega!! Wiem, że to pewnie zamówienie, ale chciałam tylko pobrać sobie na bloga, który mam tylko dla autorów (siebie) jeśli to nie probem oczywiście. Bardzo spodobal mi sie ten szablon...
Cudowny <3
OdpowiedzUsuń