Rozdział w piątek? Kto wie xd Marcesca, musiałam xd
Rozdział dedykuję Marceli, która nie napisała za mnie rozdziału :D Leniu ty xd
Szatynka szła przez park ze słuchawkami na uszach. Chciała oderwać się od obowiązków i wszystkiego innego chociaż na chwilę. I w końcu jej się to udało.
- Camila!- krzyknęła blondynka.
Wszystkie jest przyjaciółki uciszały ją gestem.
- Ona nastanęła mi na palce- zaczęła się bronić Ferro.
Włoszka podeszła do blondynki. Wzięła jabłko ze swojej torebki i wsadziła do buzi przyjaciółce.
- Teraz możesz krzyczeć Lu- rzuciła i ponownie wróciła za drzewo.
Blondynka ugryzła jabłko.
- Może zapytajmy się jej czy ona to ona, i będzie spokój pójdziemy na zakupy które mi obiecałyście- Ferro gestykulowała rękami.
- Ludmiła!- krzyknęły razem.
- Daj spokój, jeszcze tylko kilka minut i pójdziemy- powiedziała rudowłosa nie odciągając wzroku od szatynki siedzącej na ławce.
Szatynka usłyszała pukanie do drzwi. Nikt nie znał jej adresu, jedynie Leon, ale wątpiła by go pamiętał. Castillo otworzyła drzwi.
- Leon?- zapytała zdziwiona.
- Co powiesz na wspólny spacer?
Castillo przygryzła dolną wargę.
- Proszę, nie będziesz żałowała- szatyn błagał stojąc w drzwiach.
- No dobrze, ale jeśli będę robisz kolację.
Szatynka wyszła ze swojego domu, zamknęła drzwi na klucz.
- U Ciebie z chęcią.
Obydwoje zaśmiali się do siebie.
Verdas złapał Castillo za rękę.
- Co jeśli Fran nas zobaczy?
Szatyn westchnął głośno.
- Nie zobaczy, jest na zakupach z dziewczynami, szybko nie skończą.
- Skoro tak mówisz- Castillo uśmiechnęła się.
- Przepraszam za...- zaczęli oboje- ...ej... nie mów tego co ja- zaśmiali się.
- Ty mów pierwsza- powiedział szatyn.
- Przepraszam, wiesz poniosło mnie rano.
Szatynka spuściła głowę.
- Michi, to ja przepraszam za ostro zareagowałem.
Vardas podniósł wolną ręką twarz Castillo, a następnie pocałował ją krótko.
- Powiesz mi dlaczego się tak wściekłeś gdy o nich wspomniałam?
- Kiedyś księżniczko- szepnął Verdas.
~Kiedyś może być za późno~ pomyślała Castillo i westchnęła.
Szatyn przytulił do siebie dziewczynę.
- Kocham Cię- wyszeptał do jej ucha.
Szatyn wszedł do domu trzaskając drzwiami.
- Kochanie, jestem- krzyknął rzucając klucze na szafkę.
Włoszka wyszła z jadalni w niebieskiej sukience.
- Pięknie wyglądasz- wyszeptał pełen podziwu Verdas.
Włoszka podeszła do swojego chłopaka, i pocałowała go na powitanie w policzek.
- Co to za okazja? Zapomniałem o rocznicy?
Francesca zaśmiała się słysząc zakłopotanie swojego chłopaka.
- Nic już nie mów, to kolacja tak bez okazji.
Ciemnowłosa zaprowadziła szatyna do jadalni.
- To nasza romantyczna kolacja jakiej dawno nie mieliśmy- dziewczyna zachichotała- Otworzysz wino?
- Oczywiście, kochanie.
Verdas podszedł do stołu wziął do ręki butelkę czerwonego wina, spojrzał na etykietę.
- Widzę, że wiedziałaś co wybrać.
- Za dobrze Cię znam, specjalnie odwiedziłam dziś najlepszą winiarnię.
Verdas wlał wina do dwóch kieliszków, odstawił butelkę na stół.
- Proszę- podał jeden z kieliszków Włoszce a drugi zostawił sobie.
- Za nas? - zapytała dziewczyna podnosząc kieliszek w górę.
- Za nas- Verdas stuknął swoim.
Szatyn wstał z łóżka, poprawił swoje dresy.
- Leon, co się stało? Kto przyszedł?- zapytała zaspana Włoszka.
- Śpij, ja pójdę.
Verdas otworzył drzwi, oparł się o nie patrząc na gości.
- Mama? Tata?
Przetarł leniwie oczy próbując wybudzić się ze snu.
- Tak, miło się widzieć synu- powiedział starszy mężczyzna.
- Wejdźcie.
Leon usiadł na kanapie na przeciwko swoich rodziców.
- Co was sprowadza do mnie tak wcześnie?
- Ciota Clementyna powiedziała, że czeka tylko na Twój ślub.
- Nie doczeka się, nie śpieszy mi się. Może wracać do domu.
- Leon...
- Nie mamo, pozwól, że to ja zdecyduję z kim spędzę resztę życia i kiedy się ożenię. Spokojnie, jak wrócę z podróży powiem wam, nie musicie się martwić.
Kobieta westchnęła. Zawsze uczyła syna, aby stawiał na swoim i decydował o sobie, teraz kiedy z tego korzysta wcale nie jest zadowolona.
- Herbaty?
- Z chęcią.
- Mamo?
- Ja poproszę kawę.
Włoszka sięgnęła po swój telefon. Była pewna, że Leon ją zdradza, ale sama nie była lepsza. Też to robiła.
Wybrała pierwszy numer z listy kontaktów. Jeden sygnał. Drugi sygnał.
- Halo?- usłyszała zaspany głos.
- Dzień dobry misiu, jak się spało?
- Dobrze, bo mi się śniłaś.
Włoszka zarumieniła się i zachichotała cicho.
- Słodko chichoczesz z rana żabko. Ale już niedługo będę mógł to słyszeć na prawdę a nie przez słuchawkę, będziesz we mnie wtulona pod pretekstem zimna, albo tego, że boisz się spać.
- Marco...- wyszeptała Włoszka.
Uwielbiała kiedy udawał romantyka, kochała jego akcent, i nie bez powodu wybrała kuzyna swojego chłopaka, mieli dużo wspólnego, a jednak to w Marco widziała coś więcej. Miłość?
Bumfcksz... rozdział. Nananananananna
Tak, dopiero teraz za co przepraszam, nawał z projektem całe to kończenie- ale jutro się w końcu pozbędę ^^ Będę wolna w końcu <3
Życzcie powodzenia- albo lepiej nie xd
Jak widzicie Marco. Ktoś się spodziewał? :D
Dlaczego Marco a nie Diego? Pytajcie na asku, kto wie, może wyjawię ^^
Rozdział dedykuję Marceli, która nie napisała za mnie rozdziału :D Leniu ty xd
Szatynka szła przez park ze słuchawkami na uszach. Chciała oderwać się od obowiązków i wszystkiego innego chociaż na chwilę. I w końcu jej się to udało.
- Camila!- krzyknęła blondynka.
Wszystkie jest przyjaciółki uciszały ją gestem.
- Ona nastanęła mi na palce- zaczęła się bronić Ferro.
Włoszka podeszła do blondynki. Wzięła jabłko ze swojej torebki i wsadziła do buzi przyjaciółce.
- Teraz możesz krzyczeć Lu- rzuciła i ponownie wróciła za drzewo.
Blondynka ugryzła jabłko.
- Może zapytajmy się jej czy ona to ona, i będzie spokój pójdziemy na zakupy które mi obiecałyście- Ferro gestykulowała rękami.
- Ludmiła!- krzyknęły razem.
- Daj spokój, jeszcze tylko kilka minut i pójdziemy- powiedziała rudowłosa nie odciągając wzroku od szatynki siedzącej na ławce.
Szatynka usłyszała pukanie do drzwi. Nikt nie znał jej adresu, jedynie Leon, ale wątpiła by go pamiętał. Castillo otworzyła drzwi.
- Leon?- zapytała zdziwiona.
- Co powiesz na wspólny spacer?
Castillo przygryzła dolną wargę.
- Proszę, nie będziesz żałowała- szatyn błagał stojąc w drzwiach.
- No dobrze, ale jeśli będę robisz kolację.
Szatynka wyszła ze swojego domu, zamknęła drzwi na klucz.
- U Ciebie z chęcią.
Obydwoje zaśmiali się do siebie.
Verdas złapał Castillo za rękę.
- Co jeśli Fran nas zobaczy?
Szatyn westchnął głośno.
- Nie zobaczy, jest na zakupach z dziewczynami, szybko nie skończą.
- Skoro tak mówisz- Castillo uśmiechnęła się.
- Przepraszam za...- zaczęli oboje- ...ej... nie mów tego co ja- zaśmiali się.
- Ty mów pierwsza- powiedział szatyn.
- Przepraszam, wiesz poniosło mnie rano.
Szatynka spuściła głowę.
- Michi, to ja przepraszam za ostro zareagowałem.
Vardas podniósł wolną ręką twarz Castillo, a następnie pocałował ją krótko.
- Powiesz mi dlaczego się tak wściekłeś gdy o nich wspomniałam?
- Kiedyś księżniczko- szepnął Verdas.
~Kiedyś może być za późno~ pomyślała Castillo i westchnęła.
Szatyn przytulił do siebie dziewczynę.
- Kocham Cię- wyszeptał do jej ucha.
- Kochanie, jestem- krzyknął rzucając klucze na szafkę.
Włoszka wyszła z jadalni w niebieskiej sukience.
- Pięknie wyglądasz- wyszeptał pełen podziwu Verdas.
Włoszka podeszła do swojego chłopaka, i pocałowała go na powitanie w policzek.
- Co to za okazja? Zapomniałem o rocznicy?
Francesca zaśmiała się słysząc zakłopotanie swojego chłopaka.
- Nic już nie mów, to kolacja tak bez okazji.
Ciemnowłosa zaprowadziła szatyna do jadalni.
- To nasza romantyczna kolacja jakiej dawno nie mieliśmy- dziewczyna zachichotała- Otworzysz wino?
- Oczywiście, kochanie.
Verdas podszedł do stołu wziął do ręki butelkę czerwonego wina, spojrzał na etykietę.
- Widzę, że wiedziałaś co wybrać.
- Za dobrze Cię znam, specjalnie odwiedziłam dziś najlepszą winiarnię.
Verdas wlał wina do dwóch kieliszków, odstawił butelkę na stół.
- Proszę- podał jeden z kieliszków Włoszce a drugi zostawił sobie.
- Za nas? - zapytała dziewczyna podnosząc kieliszek w górę.
- Za nas- Verdas stuknął swoim.
Szatyn wstał z łóżka, poprawił swoje dresy.
- Leon, co się stało? Kto przyszedł?- zapytała zaspana Włoszka.
- Śpij, ja pójdę.
Verdas otworzył drzwi, oparł się o nie patrząc na gości.
- Mama? Tata?
Przetarł leniwie oczy próbując wybudzić się ze snu.
- Tak, miło się widzieć synu- powiedział starszy mężczyzna.
- Wejdźcie.
Leon usiadł na kanapie na przeciwko swoich rodziców.
- Co was sprowadza do mnie tak wcześnie?
- Ciota Clementyna powiedziała, że czeka tylko na Twój ślub.
- Nie doczeka się, nie śpieszy mi się. Może wracać do domu.
- Leon...
- Nie mamo, pozwól, że to ja zdecyduję z kim spędzę resztę życia i kiedy się ożenię. Spokojnie, jak wrócę z podróży powiem wam, nie musicie się martwić.
Kobieta westchnęła. Zawsze uczyła syna, aby stawiał na swoim i decydował o sobie, teraz kiedy z tego korzysta wcale nie jest zadowolona.
- Herbaty?
- Z chęcią.
- Mamo?
- Ja poproszę kawę.
Włoszka sięgnęła po swój telefon. Była pewna, że Leon ją zdradza, ale sama nie była lepsza. Też to robiła.
Wybrała pierwszy numer z listy kontaktów. Jeden sygnał. Drugi sygnał.
- Halo?- usłyszała zaspany głos.
- Dzień dobry misiu, jak się spało?
- Dobrze, bo mi się śniłaś.
Włoszka zarumieniła się i zachichotała cicho.
- Słodko chichoczesz z rana żabko. Ale już niedługo będę mógł to słyszeć na prawdę a nie przez słuchawkę, będziesz we mnie wtulona pod pretekstem zimna, albo tego, że boisz się spać.
- Marco...- wyszeptała Włoszka.
Uwielbiała kiedy udawał romantyka, kochała jego akcent, i nie bez powodu wybrała kuzyna swojego chłopaka, mieli dużo wspólnego, a jednak to w Marco widziała coś więcej. Miłość?
Bumfcksz... rozdział. Nananananananna
Tak, dopiero teraz za co przepraszam, nawał z projektem całe to kończenie- ale jutro się w końcu pozbędę ^^ Będę wolna w końcu <3
Życzcie powodzenia- albo lepiej nie xd
Jak widzicie Marco. Ktoś się spodziewał? :D
Dlaczego Marco a nie Diego? Pytajcie na asku, kto wie, może wyjawię ^^
Dla Marceli ^.^
OdpowiedzUsuńWitam witam ^-^
UsuńWięc tak:
Po pierwsze: Przepraszam że wracam dopiero teraz :(
Ostatnie dni nauki w tym roku, a usrało się teraz nauczycielom na sprawdziany.
[*] R.I.P XD
2: (I najważniejsze (to się chyba daje na koniec, ale to co xdd))
Bardzo ślicznie dziękuję za dedykację! :*
Jak się jarałam jak zobaczyłam ^-^
Jeeeej! Dalej się jaram :D
3. Marcesca?! Nie spodziewałam się ;o
Myślałam że Fran zrobi awanturę Leonowi, jak dowie się prawdy, a tu proszę. Panienka Francesca wcale nie jest lepsza :D
4. Dziękuję bardzo za zajęcie miejsca! ^-^
Jestem wdzięczna ^^
5. Verdas...
Najpierw spacerki z Michi, buziaczki i uroczo a tu proszę.. Wraca do domu i robi to samo z Fran? Niezły gościu xD
Po prostu jedna mu nie wystarcza! :D I potrzebuje dwie ^-^
6. Nie mogę się doczekać aż wszyscy się dowiedzą że Michi to tak naprawdę Viola <3 Będzie grubo :D
Zapewne León się obrazi.. Więc zmieniam zdanie!
Oby jak najwięcej najszczęśliwszej (nie pamiętam połączenia) Michi&Leóna :D
7. Czekam na kolejny cudowny rozdział <333
8. Oddaj trochę talentu :C
Jeszcze raz bardzo ślicznie dziękuję za dedykację i zajęcie miejsca ^-^
Powracam do kłucia chemii (nie polecam). Odezwę się jutro po szkole!
Pozdrawiam, lovki!
Marcela :*
Wrócę <3
OdpowiedzUsuńV ❤
No nareszcie jestem <3
UsuńHej kochana :*
No więc tak - gdybyś nie zajęła Marceli to byłabym pierwsza kurcze :c
Ale trudno - jestem druga, też jest dobrze :D
rozdział - świetny!
Dziewczyny dalej próbują wywnioskować czy Michi to Viola - ciekawr kiedy się dowiedzą prawdy i lepsze - jak się jej dowiedzą i w jakich okolicznościach :)
Leon... najpierw chodzi na spacery z Violą - Michi a potem spędza Sobie miły wieczór z Fran.. Nie ładnie Verdas, tak się nie robi.
A Fran? też go zdradza? no to w tym momencie mnie zazkoczyłaś :D i to z Marco :D
w sumie to się cieszę bo nie będzie mogła mieć wyrzutów do Leona bo sama nie jest lepsza xd
ale to pomieszane :D
ale cudne :D
niech Leon już się skapnie że Michi to Viola bo chce Leonette :D ❤
Kocham mocno <3
Do następnego albo u Ciebie albo u mnie bo mam nadzieję że czasem zaglądasz też :3
Jesteś swietna <3
Buziaki :*
Van ❤
Zajmuję *-*
OdpowiedzUsuńboski
OdpowiedzUsuńFran zdradza Leona :/ Przynajmniej njee bedzie miala mu za zle ze on ja tez zdradza :) rozdzial boski czekam na next
OdpowiedzUsuńAnonimek
Boski<3
OdpowiedzUsuńAmcia:)
Yeah ! *.*
OdpowiedzUsuńCudo <33
Fran, ty świnko ! xd
Michi, kiedy powiesz im prawdę??
Fran, Lu, Cami... szpiegują cię! xd
Do następnego ;d
Cudo *.*
OdpowiedzUsuńFrancesca i Marco? Marcesca?
Nie spodziewałam się tego.
Obustronna zdrada...
Nieźle to wymyśliłaś ;D
Nadal czekam na moment,
kiedy wszyscy się dowiedzą kim naprawdę jest Michi.
Szczególnie chce widzieć wtedy minę Loesia.
Jego rodzice przyjechali...
Jeśli ślub to tylko z Violettą ^^
Już zdemaskowaną ;D
Piszesz cudownie ♥
Czekam na kolejny :**
Boski
OdpowiedzUsuń