31.10.2014

Pory roku [1/4]: Jesień

[Przed wami publikuję dodatek, który ma na celu ukazanie scen, które nie były pisane w rozdziałach, a także wprowadzeniu większej ciekawości do dalszej części opowiadania. Mogą tu znaleźć się istotne jak i mniej istotne wątki z przeszłości, przyszłości i czasu obecnego życia bohaterów.]


-Verdas, odejdź- krzyknęła dziewczynka widząc swojego sąsiada w stroju wampira.
Nigdy ich nie lubiła. Uważała, że są zimni, bez uczuć i jedyne czego pragną to krew. Zdawała sobie sprawę, że to tylko młody Verdas, ale sam kostium ją przerażał.
- Cukierek...- szatyn zawiesił głos-... albo Twoja krew!- krzyknął.
Castillo krzyknęła z przerażenia i szybko pobiegła do swojego pokoju. Schowała się do szafy. W tej chwili panował nad nią tylko strach. Verdas dzień wcześniej naopowiadał jej różnych bajek o wampirach, a szatynka po prostu w to uwierzyła. 

- Michi nie wiem, czy powinienem- wyszeptał Verdas.
Castillo spojrzała w oczy szatyna.
- Rób to co mówi Twoje serce- wyszeptała  na wprost ust chłopaka.
- Moje serce podpowiada mi jedno...
Verdas podniósł lekko podbródek szatynki. Musnął jej usta swoimi.
- Właśnie to mówi moje serce.
Castillo uśmiechnęła się. Szatyn ponownie pocałował dziewczynę, tym razem namiętnie.
- A to mówi mój rozum.
-Violetta błagam, chodź ze mną!- krzyknął młody chłopczyk.
Castillo spojrzała na siebie w lustrze. Czarny kostium, czarne uszy na głowie i długi czarny ogon. Drzwi do jej pokoju otworzyły się. Szatynka spojrzała w ich stronę.
- Leon, nie nabierzesz mnie tak jak dwa lata temu, nie uda ci się.
Szatynka zaśmiała się.
- Wiem, że teraz boisz się czegoś innego.
- Czego?
- Miłości- szatyn zgadł jej lęk.
Trzynastolatka boi się miłości, to może być i paranoja ale w jej przypadku właśnie tak jest. Jej lęk to miłość, jedyna w swoim rodzaju.
Szatynka weszła do biura szefa i zamknęła za sobą drzwi.
- Wiesz, że zdradziłeś Francesce?
- To, że Cię pocałowałem Michelle nie znaczy że zdradziłem swoją dziewczynę, i skąd wiesz jak ona ma na imię?- zapytał szatyn.
Szatynka sięgnęła w głąb swoich myśli po sensowną wymówkę.
- Słyszałam to imię na korytarzu i od razu pomyślałam, że to Twoja dziewczyna.
Szatyn zaśmiał się.
- Dobrze wiem, że Aex Ci powiedziała.
- Masz mnie- Castillo usiadła na kanapie- odkryłeś moje kłamstwo.
Szatyn odsunął się od okna i usiadł obok szatynki.
- Ale to nie znaczy, że nie mam ochoty zrobić tego jeszcze raz.
Szatynka zrobiła zdziwioną minę nie wiedząc o co chodzi Verdasowi.
- Chodzi o to, że chcę Cię pocałować.
- Próbuj, może Ci się uda.
Szatyn przysunął się do swojej towarzyszki, zmniejszał odległość między nimi.
- Leon, ja nie mogę- Castillo odsunęła od siebie chłopaka.
- O co chodzi?
- O Twoją dziewczynę, zdradzasz ją z mojego powodu.
- To raczej ja powinienem się tym przejmować.
Castillo wstała.
- Ale wina i tak będzie moja.
Verdas także podniósł się z kanapy.
- Nie interesuj się moim życiem.
- Dobra- rzuciła dziewczyna.
- Dobra- odpowiedział tym samym szatyn.
Castillo spojrzała na szatyna.
- Mam Cię już dość!- krzyknęła.
- To wyjdź!
- Może masz rację, do widzenia szefie- rzuciła szatynka w wyszła z gabinetu.
-Leon zatańczysz ze mną?
Szatyna nieśmiało wyciągnęła rękę w stronę szatyna.
- Skarbie, wiesz, że nie umiem tańczyć.
- Leon, proszę, jesteś moim chłopakiem, mamy Halloween, świetną zabawę, proszę ten jeden raz.
Violetta spojrzała w jego stronę smutną miną.
- No dobrze ale tylko jeden taniec.
- Dobrze- wypowiedziała uśmiechnięta szatynka.
Jeden gest ze strony szatyna potrafił zmienić jej humor błyskawicznie. Opanowała swój strach. Strach przed miłością.

Szatynka weszła do gabinetu.
- Jestem szefie- rzuciła obojętnie.
- Michelle, proszę, nie zachowuj się tak.
- To jak mam się zachowywać?
Szatyn podszedł bliżej szatynki.
- Może tak, jak w parku?
Castillo zaśmiała się.
- To i tak nic nie zmienia. Czuję się z tym źle.
- Z czym?- zapytał Verdas.
- Z tym wszystkim.
W oczach szatynki pojawiły się łzy.
- Kochanie, nie płacz- szatyn wytarł opuszkami palców łzy z policzków szatynki.
- Nie mów tak do mnie.
Szatyn przyciągnął do siebie smutną dziewczynę i mocno owinął swoimi ramionami.
I tak oto przed wami prezentował się dodatek. Sześć wątków, w których możecie zobaczyć Leonettę i Lechi- jak na razie.
W końcu wiecie czy był ten pocałunek czy nie, i myślę, że jest to dla was ''niespodzianką'' jak cały dzisiejszy post.
Nawiązanie do Halloween także się dziś znalazło.
Czekam na wasze opinie, bo kto wie, może pojawią się i kolejne takiego typu dodatki a może i nie. Co o nich myślicie? :D

15 komentarzy- Kolejny post (Chapter 15)


8 komentarzy:

  1. Super :)
    Pocałunek był !
    Czekam na rozdział ;*
    Pozdrawiam <333

    OdpowiedzUsuń
  2. Podoba mi się very very very bardzo
    ' Martina :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Wątek pierwszy: Biedna Violetta ;( Przestraszyła się Verdasa...
    Wątek drugi: Pocałunek *.* Verdas jest na prawdę uroczy :3
    Wątek trzeci: Bała się miłości ;( Smutne...
    Wątek czwarty: Aaa *.* On ją znowu chciał pocałować ^^ Tylko szkoda, że nadal widzi w niej Michi :( A nie Violettę...
    Wątek piąty: Opanowanie strachu i ten taniec ^^
    Wątek szósty: Lechi jest urocza ^^ Jestem ciekawa o co chodziło z tym parkiem ;D
    Dodatek bardzo mi się podobał ^^
    Czekam na rozdział :*

    OdpowiedzUsuń
  4. -Biedna Violka ;-; A Verdas niczym hardcore :D żeby tak dziewczynki straszyć ;_;
    -Jaki romantyczny Lełon! Mechi tak całuje, no nieźle. Biedna Fran (pff ^-^)
    -Pokłócili się... Violka nie stresuj się :D Fran rzuciła się na Leóna po twojej przeprowadzce *Fran 1 Violka 0*. Odpłaciłaś się czymś lepszym o 1:1 :D
    -Taniec ^-^ No pięknie. Verdas, tancerzu :D
    -''Kochanie'', to się porobiło xd Nie żebym narzekała ^-^ Mógł ją pocałować, pomaga :D

    Rewelacja ^--^

    OdpowiedzUsuń